Czasami zdarzają się nieoczekiwane zamówienia, jak to na cztery frywolitkowe krzyże. Zamówienie dotarło, praca zyskała uznanie.
Najpierw było wygrzebanie i dopasowanie wzoru - stary wzór z "Anny" z lat dziewięćdziesiątych. Dobranie nici i supłanie.
Nici Aida nr 20 białe. Mailowa prezentacja gotowego wyrobu klientowi, akceptacja i... dalsza praca. Jak trudno się pracuje z białą nitką, wie każda osoba frywolitkująca.
Jeszcze lekkie usztywnienie,wyprostowanie i krzyże gotowe do wysłania. Tak to trwało 3 tygodnie, bo czasu między nauką, pracą a robótkami na drutach mało.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich zaglądających na mój blog - dziękuję za odwiedziny i komentarze.
Piekna praca ,podziwiam te długie pikotki , niedosc ,ze długie to jeszcze równe . Brawo.
OdpowiedzUsuńPiekne, piekne, piekne:)
OdpowiedzUsuńŚlicznie Ci to wyszło i jak równiutko.
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się tylko na jaką to okazję.
Cieplutko pozdrawiam Dorota
Uwielbiam oglądać frywolitki! Sama nie mam o nich pojęcia, ale są przepiękne! Nie wiem, czy kiedykolwiek będę miała na tyle cierpliwości, by ich spróbować ;) Podziwiam Twoje!
OdpowiedzUsuńStare wzory są najpiękniejsze. Przepiękna praca, zawsze mnie zachwyca precyzja wykonania. Cudne!!!
OdpowiedzUsuńWszystkie Twoje prace to prawdziwe cuda Twoich raczek. Frywolitki są śliczne, pozostaje mi tylko podziwiać. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPiękne! Oj te frywolitki...
OdpowiedzUsuńPiękne i bardzo starannie wykonane. Robótka na czasie chciałoby się rzec - jak to w Wielkim Poście, uważam,że w nagrodę jakiś odpust się należy od zleceniodawców.
OdpowiedzUsuń