piątek, 28 marca 2014

Tatted crosses

Czasami zdarzają się nieoczekiwane zamówienia, jak to na cztery frywolitkowe krzyże. Zamówienie dotarło, praca zyskała uznanie.


Najpierw było wygrzebanie i dopasowanie wzoru - stary wzór z "Anny" z lat dziewięćdziesiątych. Dobranie nici i supłanie.




Nici Aida nr 20 białe. Mailowa prezentacja gotowego wyrobu klientowi, akceptacja i... dalsza praca. Jak trudno się pracuje z białą nitką, wie każda osoba frywolitkująca. 



 Jeszcze lekkie usztywnienie,wyprostowanie i krzyże gotowe do wysłania. Tak to trwało 3 tygodnie, bo czasu między nauką, pracą a robótkami na drutach mało.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich zaglądających na mój blog - dziękuję za odwiedziny i komentarze.

8 komentarzy:

  1. Piekna praca ,podziwiam te długie pikotki , niedosc ,ze długie to jeszcze równe . Brawo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ślicznie Ci to wyszło i jak równiutko.
    Zastanawiałam się tylko na jaką to okazję.
    Cieplutko pozdrawiam Dorota

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam oglądać frywolitki! Sama nie mam o nich pojęcia, ale są przepiękne! Nie wiem, czy kiedykolwiek będę miała na tyle cierpliwości, by ich spróbować ;) Podziwiam Twoje!

    OdpowiedzUsuń
  4. Stare wzory są najpiękniejsze. Przepiękna praca, zawsze mnie zachwyca precyzja wykonania. Cudne!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystkie Twoje prace to prawdziwe cuda Twoich raczek. Frywolitki są śliczne, pozostaje mi tylko podziwiać. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne! Oj te frywolitki...

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne i bardzo starannie wykonane. Robótka na czasie chciałoby się rzec - jak to w Wielkim Poście, uważam,że w nagrodę jakiś odpust się należy od zleceniodawców.

    OdpowiedzUsuń